sobota, 11 października 2025




🍷Bardzo dziękuję za wczorajszą obecność na otwarciu wystawy Mоже ся не верну- Może nie wrócę. To był bardzo emocjonujący i ważny dla mnie wieczór. Mam nadzieję, że dla Was również była to okazja do spotkania, nie tylko z kulturą ale także z ludźmi. 


🌹Bardzo dziękuję również kuratorce wystawy Alicji Gołyźniak oraz dr. Michałowi Szymko za poprowadzenie wernisażu i dyskusję. Pojawiło się wiele cenny uwag i poważnych refleksji, ale też niespodziewanych zabawnych momentów 😁

👉Załączam tekst do wystawy w j. łemkowskim i j. polskim 



Може ся не верну



і лем штораз дальше ховают ся в гущавині,

боят ся высунути збуреной церкви бородаты ґамбы


Юрий Гарасимович, Хто то вчынил і по што?



Дім то для нас штоси своє, безпечне, тото, з чым ся можеме ідентифікувати. Може ним быти будинок, окрислене місце, вітчызна, родина, а нераз і просто почутя приналежности до даной культуры. Сам долгій час не знал єм, де є так по правді мій дім. Выховувал єм ся на Нижнім Шлеску, як потомок выселеных Лемків і львівскых Поляків. Як дітина, бывал єм і в церкви, і в костелі – якы так близкы собі, а такы же ріжны. Лекциі католицкой реліґіі ділил єм з правослaвном реліґійом в прицерковній сальці.

„Тy, Łemku” – почул єм раз в основній школі од колеґы з клясы. Было то шмарене як вызвиско, а зачыпный тон глубоко остал мі в памяти. Чом? Бо в моiй родині походжыня николи не было темом табу. Ци мал бы-м ся ганьбити лемківского походжыня?

Лишыл єм тему мойой лемківскости на вельо років. Памятал єм о ній в середині, але не вказувал єм єй назовни – хыбаль же дахто безпосередньо ся звідувал. Аж до часу мойого докторату, в котрым хотіл єм за помочом портретів як найліпше описати досвідчыня і історию конкретных люди. Товды тіж представил єм долю мойого діда, Петра Коцура, м.ін. в образі Істория мойого діда Петра Коцура. Вказал єм в ним його дорогу – од моменту як го зімали і вывезли до концтабору в Дрезні, як го пак выселили в рамках акциi «Вісла», аж по час, коли осіл в малым селі на західніх землях.

Його індивідуальна істория была єдночасно досвідчыньом тисячів люди примушеных лишыти рідну землю. Втраченый дім незамірено стал ся досвідчыньом дальшых поколінь.



 Może nie wrócę




i tylko coraz dalej chowają się w gęstwinie,

boją wychylić zburzonej cerkwi twarze brodate


Jerzy Harasymowicz, Kto to uczynił i po co?



Dom to dla nas coś własnego, bezpiecznego, coś, z czym potrafimy się utożsamić. Może nim być budynek, określone miejsce, ojczyzna, rodzina, a czasem po prostu poczucie przynależności do danej kultury. Ja sam przez długi czas nie wiedziałem, gdzie tak naprawdę znajduje się mój dom. Dorastałem na Dolnym Śląsku jako potomek wysiedlonych Łemków i lwowskich Polaków. W dzieciństwie odwiedzałem zarówno cerkwie, jak i kościoły – tak bliskie sobie, a zarazem tak różne. Lekcje religii katolickiej w szkole dzieliłem z prawosławną katechezą w salce cerkiewnej.

„Ty, Łemku!” – usłyszałem kiedyś w podstawówce od kolegi z klasy. Było to rzucone jak wyzwisko, a zaczepny ton głęboko zapadł mi w pamięć. Dlaczego? Bo w mojej rodzinie pochodzenie nigdy nie było tematem tabu. Czy łemkowskie korzenie miałyby być powodem do wstydu?

Pozostawiłem temat mojej łemkowskości na wiele lat. Pamiętałem o niej wewnętrznie, lecz nie eksponowałem jej na zewnątrz – chyba że ktoś wprost o nią zapytał. Aż do czasu mojego doktoratu, w którym chciałem za pomocną portretów opisać jak najlepiej doświadczenia i historię konkretnych osób. Wtedy też przedstawiłem losy mojego dziadka, Piotra Kocura, m.in. w obrazie Historia mojego dziadka Piotra Kocura. Ukazałem w nim drogę od jego pojmania i wywiezienia do obozu pracy w Dreźnie, przez wysiedlenie w ramach akcji „Wisła”, po osiedlenie w niewielkiej miejscowości na ziemiach odzyskanych.

Jego indywidualna historia była jednocześnie doświadczeniem tysięcy osób przymuszonych do opuszczenia ojczystych stron. Utracony dom stał się nieświadomie doświadczeniem kolejnych pokoleń.































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz