tekst pracy magisterskiej, jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się :)
AKADEMIA
SZTUK PIĘKNYCH IM. JANA MATEJKI W KRAKOWIE
Wydział
Malarstwa
Kierunek: Malarstwo
Dawid
Zdobylak
Nr albumu 9389
PORTRET
NATURY
Praca
dyplomowa
przygotowana
pod kierunkiem dr. hab. Janusza Matuszewskiego, prof. ASP
Aneks
do dyplomu
przygotowany
pod kierunkiem dr. hab. Grzegorza Wnęka, prof. ASP
Kraków
2017
Wstęp
Żeby
tworzyć potrzebna mi jest natura, to co już istnieje. Zachwyt nią.
Oderwanie się od natury jest niemożliwe, wszystko od niej pochodzi.
Rozumianej jako rzeczywistość widzialna i odczuwalna. Nie chcę i
nie poruszam tematów hałaśliwych, politycznych czy społecznych.
Nie odpowiada to mojej potrzebie odczuwania świata i sztuki.
W
niniejszej pracy chcę pokazać rzeczy istotne dla mnie w malarstwie,
mój punkt widzenia na poszukiwanie prawdy w rzeczywistości i
otwarcie się na życie w dawnych dziełach, myślę że aktualnych
już na zawsze, gdyż tak bliskich zwykłemu życiu.
Portret
Interesuje
mnie „ciche życie” w twarzach rodziny czy przyjaciół, ich
doświadczenie wewnętrzne, które twarz potrafi często ukazać
lepiej niż rozmowa. Tak jak portret mojej mamy. Uchwycony podczas
rozmowy w kuchni w cztery oczy. Zobaczyłem w jednej chwili obraz
doświadczenia życiowego w świetle, zmarszczkach i kolorze cienkiej
już skóry. Musiałem spróbować uchwycić tę prawdę. Takie
zjawisko jest chwilą łaski twórczej. Rzadkim, ale autentycznym
objawieniem.
Prawdziwy
portret ma w sobie coś z ikony, pewien rodzaj sacrum. Jest to nie
tyle wizerunek zewnętrzny, co wewnętrzny. Powierzchowność to
tylko echo tego, co dzieje się wewnątrz każdego z nas. Jest
prawdziwym, ale osłabionym dźwiękiem. Uważam, że malarz powinien
umieć wzmocnić ten dźwięk, ukazując głębsze warstwy poznania
obiektu w naszej świadomości. Prawda, mimo, że rzadko ją widzimy,
jest jawna. Potrzebna do tego jest zbliżona do modlitwy kontemplacja
świata widzialnego i odczuwalnego, a przy tym pokora, przyjęcie
świata takim jak został stworzony. Poddać się światu, stać się
jego obserwatorem i narzędziem. Moją uwagę zwróciły słowa
Józefa Czapskiego zacytowane na plakacie z otwarcia pawilonu jego
imienia ,,Nie
chodzi o realizm czy antyrealizm, ale o prawdę”.
Jest to bardzo trudne do spełnienia i nie twierdzę, że to już
potrafię, ale jest to moim celem na który mam całe życie.
Nie
ukryję i nie mam zamiaru ukrywać mojej fascynacji tradycją
europejską, zarówno zachodnią, jak i wschodnią. Stoję na ich
pograniczu, wychowany w kulturze łacińskiej z prawosławnym
wyznaniem. Bliskie mi jest malarstwo holenderskie, jak
i ikonostas
pełen dawnych, często nieznanych mi świętych. Sądzę, że tym co
je łączy jest umiłowanie prawdy, które widzę w dziełach zarówno
Vermeera, Rembrandta,
van
Hoogstratena, jak i anonimowych pisarzy ikon.
Spośród
dzieł Vermeera zachwycił mnie najbardziej jego mniej znany portret
dziewczyny z kompozycją podobną do Portretu
dziewczyny z perłą.
Ten obraz nie przedstawia dziewczyny tak pięknej, można nawet by
powiedzieć brzydkiej, być może upośledzonej, ale zdaje mi się
być on wypełniony większym ciepłem i sympatią, ma w
sobie coś z prawdziwej, nie udawanej historii.
Podobnie
czuję autentyczność w obrazie Velázqueza Triumf
Bachusa.
Nie jest to uczta mitycznych bogów, niczym u Poussina. Velázquez
sprowadza ich na ziemię. Są to zwyczajni i ciężko pracujący
hiszpańscy chłopi. Velázquez dał nam obraz spotkania ludzi przy
winie. Ludzi niedoskonałych, dalekich od bogów.
Temat mitu jest dla nich tylko zabawną anegdotą, balem kostiumowym,
nagłym pomysłem na urozmaicenie zabawy. Są prawdziwi i przez to
nam bliscy. Podobne sceny pod sklepem monopolowym
i w dzisiejszych czasach są bardzo łatwe do zobaczenia.
Martwa
natura
Przedmioty
żyją, nie są pasywne, jakby miała wskazywać nazwa gatunku.
Skrywają tajemnice o sobie i człowieku, który pozostawił je
świadomie lub nie, w takim a nie innym miejscu.
W
obrazach przedstawiam przedmioty mojego codziennego użytku,
warsztatu pracy malarskiej i rysunkowej, które po owocnym dniu
zbierają się stopniowo zalegając na całym moim biurku. Pędzle,
nożyczki, które mam od początku studiów, stosy papieru czy
reprodukcji służących mi za pomoc i wskazówki. Ta martwa natura
cały czas się zmienia. Dochodzą do niej lub odchodzą nowe i stare
przedmioty, by w nocy zniknąć na parę godzin snu i zacząć
odradzać się następnego ranka. Dzień po dniu.
Podobny
klimat codzienności odczuwam w obrazach Samuela
Dirksza van Hoogstratena. Zachwycają mnie szczegóły i precyzja z
jaką zostały oddane przedmioty. Odblask na nożyczkach, włoski
pióra, zgięcia czy grubość papieru. Są to te konkretne
przedmioty jakich sam używał, powtarzalne w swojej funkcjonalności,
ale jedyne naznaczone doświadczeniem ich użytkownika. Jego
iluzjonistyczne martwe natury przekazują nam życie przedmiotów,
które pewnie już nie istnieją, ale są z nami obecne. Nawet po
czterech wiekach korzystamy z takich samych nożyczek, grzebieni czy
rękawiczek, może tylko nie piszemy już listów.
Pejzaż
W
pejzażu istotny jest dla mnie pewien nastrój obrazu. To co w
pierwszej chwili ujrzałem. Zestawienia kolorów, warunki
atmosferyczne a przede wszystkim światło, które kształtuje
wrażenie. To najważniejsze i najprawdziwsze wrażenie jest dostępne
nam tylko przez ułamek sekundy, gdy ujrzymy pierwszy raz zjawisko i
w nasz umysł zapisze się jego istota, swoisty powidok prawdy
pejzażu.
Takimi
właśnie są dla mnie obrazy Caspara Davida Friedricha. Oglądając
je uderza mnie piękno kontemplowanej przezeń przyrody. Z czasem mój
wzrok przechodzi do niesamowicie oddanego szczegółu. Czuję radość,
jaką mogła przenikać autora podczas malowania każdej gałęzi
dębu czy sosny. Podziwiam również jego wysiłek i trud. Można
oglądać te pejzaże bez końca, cały czas na nowo je odkrywając.
Maluję
małe formaty, gdyż uważam, że nadają one pracy większą
intymność. Odbiorca musi przez to zbliżyć się do nich, aby
zobaczyć szczegół, pociągnięcia pędzla, drobne odcienie,
zamazania, strukturę detali.
Aneks:
Rozmyślania o Bogu i człowieku
Moje
rysunki są dla mnie prywatnymi, niekanonicznymi ikonami. Są
szybkimi zapisami przemyśleń na temat Boga i ludzkiej natury.
Przygotowując je nie odwołuję się do technologii i stylu ikony.
Wypływają one z potrzeby ukazania – podobnie jak ma to miejsce w
świętych obrazach – świata innego, przemienionego przez obecność
bytu wyższego. Mogą pełnić funkcję autoportretu zastępczego,
gdyż są rozważaniami nad moim własnym postępowaniem w życiu.
Ich treść określa napisany przeze mnie tekst w związku z wystawą
Infernum
w Galerii Lamelli w Krakowie, który w całości przytaczam poniżej:
,,Wierząc
czy nie w byt ponadnaturalny odczuwamy wewnętrzny imperatyw, by bać
się samych siebie i swoich uczynków. Czujemy, że to co robimy
często niszczy nas wewnętrznie a mimo to dalej brniemy w grzech,
niczym Makbet, który po dokonaniu pierwszego morderstwa musiał
dalej mordować. Ale chyba bardziej boimy się, że nasze złe
uczynki zostaną ujawnione, powtarzając za Molierem, że «Nie
grzeszy ten, kto grzeszy w sekrecie». Nawet nie
wierząc człowiek w chwilach uczuć metafizycznych wie, że istnieje
coś ponad nim, coś pierwotnego, co sądzi go, zna jego uczynki i
kiedyś wszystkie je wyjawi światu – tego boi się człowiek
targany wątpliwościami, nie potrafiący wziąć odpowiedzialności
za swoje czyny.
Może
odgórnie jesteśmy przeznaczeni do zbawienia lub potępienia? I nic
nie możemy z tym zrobić? Może, próbując z tym walczyć,
oszukujemy własną naturę, nadając sobie nieuzasadnione
cierpienie? Cierpienie, które choć szczere, wynikające z walki
dobra i zła w człowieku, nie zostanie zrozumiane i nagrodzone?”
Pomysły
na rysunki zjawiają się w nieoczekiwanych momentach, w czasie
zamyślenia nad punktem na ścianie lub podczas snu. Tego rodzaju
natchnienia tak
opisuje Paweł Florenski:
„Jeśli
chodzi o twórczość, dusza artysty wznosi się ze świata
ziemskiego do świata niebiańskiego. Tam syci się bez obrazów
kontemplacją istoty bytu niebiańskiego, obcuje
z wiecznymi
noumenami przedmiotów i nasycona wiedzą zstępuje znów do świata
ziemskiego. I tutaj, po drodze w dół, na granicy sfery ziemskiej,
jej duchowy potencjał przybiera kształt obrazów symbolicznych –
tych, które zostaną utrwalone w dziele artystycznym. Albowiem
twórczość to nic innego jak marzenie senne, które przybrało
realne kształty”.
Uważam,
że są to właśnie takie chwile, gdzie świat materialny traci
znaczenie. Ważna jest wtedy tylko myśl. Jakiś inny świat, którego
nie jesteśmy w stanie naukowo wytłumaczyć.
Pięć
lat spędzonych na krakowskiej Akademii to okres krótki ze względu
na czas, ale ogromnie długi, trudny i wspaniały, jeśli chodzi o
rozwój świadomości artystycznej oraz tego, jak tworzyć w zgodzie
z samym sobą. Nie uczęszczałem wcześniej do żadnej szkoły
artystycznej. Uświadamiam sobie drogę, jaką musiałem pokonać od
pierwszego roku studiów, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym
jestem. Chciałbym nadal móc tak intensywnie rozwijać swoją
osobowość poprzez malarstwo.
Bibliografia
Florenski
Paweł,
Ikonostas
i inne szkice, Wyd.
nowe, przejrz. i uzup., Bractwo Młodzieży Prawosławnej w Polsce,
Białystok 1997.
Krug
Grigorij, Myśl
o ikonie,
tłum. Roman Mazurkiewicz, wyd. Orthdruk, Białystok 1991.
Ortega
y Gasset José,
Trzy
obrazy z winem,
[w:] idem, Dehumanizacja
sztuki i inne eseje,
przeł. Piotr Niklewicz, wstępem opatrzył S. Cichowicz, Czytelnik,
Warszawa 1980, s. 73–83.
Zdobylak.
D. Wizje
Dantego, Tekst
towarzyszący wystawie Infernum w galerii Lamelii, Kraków 2016.